Depilacja to najwygodniejsza forma pozbycia się niechcianego owłosienia z każdej wybranej partii ciała. Niesie ona jednak za sobą kilka skutków ubocznych, takich, jak zaczerwieniania, niekiedy nawet bolesne i utrzymujące się do kilku dni, a nawet zapalenia i wrastanie włosków. Czy zatem depilacja zimą ma jakikolwiek sens? Jeśli planujemy w tym okresie wyjazd do ciepłych krajów, jak najbardziej jest to dobry wybór lub jeśli też mając pracę w biurze, często zakładamy spódnice i rajstopy, a doskonale wiadomo, jak nieprzyjemnie jest, gdy włoski haczą o dzianinę rajstop podczas zakładania. W każdym innym przypadku depilacja nie jest ani konieczna, ani też dobrym wyborem ze względu na swoje minusy. Zimą najlepszą, bardzo szybką i wygodną formą pozbycia się włosków jest użycie zwyczajnej maszynki do golenia i pianki. Nie powinno się także zapominać o dobrym nawilżaniu skóry po każdym goleniu. Ponadto depilacja zimą może powodować dyskomfort podczas noszenia mocno przylegających spodni, gdy skóra jest podrażniona, można odczuwać nieprzyjemne pieczenia, a nawet swędzenie nóg. Oczywiście drapanie skóry potraktowanej depilatorem to wyrok dla niej na kilka nawet tygodni, ponieważ powstają wówczas suche i czerwone obszary, niekiedy z bolesnymi krostkami, które nie goją się z dnia na dzień. Zimą skóra całego ciała lubi być solidnie nawilżana, zatem wszelkie zabiegi kosmetyczne polegające na usuwaniu owłosienia czy mocne peelingi nie sprzyjają naskórkowi w trakcie mrozów. Dajmy skórze odpocząć przynajmniej w tę jedną porę roku, a depilacja zimą okaże się zbędna, jeśli choć trzy razy w tygodniu użyjemy zwykłej maszynki.